Deser, który chcę wam dzisiaj zaprezentować przypomina nieco włoską panna cottę - tak jak ona ma delikatny smak i lekką kremową konsystencję. Blanc-manger, bo tak brzmi jego nazwa pochodzi jednak z Francji, a jego historia sięga jeszcze czasow średniowiecza, kiedy to podawano go chorym. To, co różni go od panna cotty, to przede wszystkim migdałowy smak, który uzyskuje się poprzez gotowanie w mleku migdałów.
Przyznam szczerze, że kiedy robiłam go po raz pierwszy, deser nie wyszedł tak jak oczekiwałam. Owszem był smaczny, nawet bardzo, choć jak dla mnie może odrobinę za słodki - to jednak wcale nie przeszkadzało mojemu mężowi, który był deserem zachwycony i od razu poprosił o kolejna porcję ;-) Konsystencja deseru pozostawiała jednak wiele do życzenia. Mówiąc wprost, krem wyszedł zdecydowanie za rzadki.
Aby odkryć co zrobilam nie tak, postanowilam poprosić o pomoc autorkę przepisu - Clotilde Dusoulier*. Clotilde była tak mila, że udzielila mi kilku cennych wskazówek na temat deseru, a w szczególnosci agaru, z którym miałam do czynienia po raz pierwszy. Z pomocą przyszła mi też Ania, która podała mi składniki deseru w gramach i mililitrach. Ja posiadam jedynie przepis w amerykanskich cups, które bądźmy szczerzy, nie są dość precyzyjne zwłaszcza jeśli do odmierzenia mamy migdaly ;-)
Przepis pozwolilam sobie nieco zmodyfikować. Clotilde przygotowuje swój krem w wersji orzechowo-migdałowej, ja postawiłam na wersję tradycyjną z samymi migdałami. Ponieważ za pierwszym razem krem wyszedł mi dość słodki, postanowiłam też zredukować ilość cukru, zwłaszcza, że planowałam podać go z także dość słodkimi wiśniami w syropie. Na wypadek gdyby krem ponownie okazał się za rzadki, przygotowalam go w szklanych pojemniczkach, a nie jak to zrobilam za pierwszym razem w silikonowych foremkach. Tym razem jednak moje obawy okazały się niepotrzebne - deser udał się popisowo :-))) Mocno migdałowy, nie za słodki, lekko ścięty lecz nadal kremowy i jedwabiście gładki. Po prostu cudo!!!
Deser podałam z wiśniami w syropie - bardzo lubię połączenie migdałow z wiśniami, czego dowodem jest chociażby ten sernik i ten deser.
Deser podałam z wiśniami w syropie - bardzo lubię połączenie migdałow z wiśniami, czego dowodem jest chociażby ten sernik i ten deser.
Pewnie zastanawiacie się skąd miałam wiśnie, bo przecież ostatnio często narzekałam na ich brak w Quebecu. Otóż skorzystałam z wiśni mrożonych, które sporadycznie pojawiają się w moim ulubionym sklepie ze wschodnioeuropejską żywnością. Żeby na nie natrafić trzeba mieć jednak odrobinę szczęscia, bo nie dość, że wiśnie pojawiają się rzadko, to jeszcze do tego w bardzo niewielkich ilościach- i ja to szczęście miałam :-))) Nie jest to wprawdzie ten sam gatunek wiśni jaki pamiętam z Polski. Wiśnie, które udało mi się kupić są nieco mniejsze i mają jaśniejszy, intensywny czerwony kolor, ale zapewniam Was ze smakują równie dobrze.
Poniżej podaję przepis z moimi zmianami, oryginał pochodzi z książki Chocolate & Zucchini. Smacznego!!!
250 g migdałów bez skórki**
375 ml mleka
250 ml słodkiej śmietanki o niskiej zawartości tłuszczu (12-18%)
50 g drobnego cukru
1 łyżeczka agar-agar w proszku lub 1 i 1/2 listka żelatyny (użyłam agaru)
WIŚNIE W SYROPIE
125 g mrożonych wiśni
50 g cukru
50 ml wody
sok z 1/4 cytryny
1. Jeśli używamy żelatyny - żelatynę namoczyć w zimnej wodzie przez 10 minut. Dokładnie wycisnąć.
2. Migdały zmiksować przy pomocy blendera na drobne kawałki, większe jednak od mielonych migdałów dostępnych w sprzedaży.
3. Dwie łyżki migdałów odłożyć do dekoracji. Resztę migdałów przełozyć do rondelka, wymieszać z mlekiem i doprowadzić do wrzenia. Zdjąć z ognia, pozostawić przez 10 minut pod przykryciem.
4. W międzyczasie w miseczce wymieszać śmietankę z cukrem i (jeśli używamy) z agarem w proszku (jeśli używamy żelatyny w płatkach jeszcze jej nie dodajemy).
5. Mleko wraz z migdałami przecedzić przez sitko do drugiego garnka dociskając drewnianą łyżką tak, aby do garnuszka wlecialo jak najwięcej mleka. Dodać śmietankę z agarem i dokładnie wymieszaś . Jeśli zamiast agaru używamy żelatyny, rownież dodajemy ją do garnka. Garnek z miksturą ustawiamy na średnim ogniu i podgrzewamy do czasu, aż zacznie wrzeć, a agar lub żelatyna się rozpuszczą ( agar wymaga nieco dłuższego podgrzewania niz żelatyna) .
6. Ponownie przecedzić przez sitko i pozostawić 5 minut do przestygnięcia. Wlać do małych szklaneczek . Schłodzić przez kilka godzin w lodówce.
7. Aby przgotować wiśnie w syropie, cukier umieścić wraz z wodą i sokiem z cytryny w rondelku. Doprowadzić do wrzenia mieszając do czasu, aż cukier się rozpuści. Gotować do powstania gęstego syropu. Następnie zmniejszyć ogień , dodać wiśnie. Gotować do uzyskania pożądanej konsystencji (wiśnie można zachować w całości lub gotować do czasu, aż zaczną się rozpadać). Pozostawić do przestygnięcia, następnie schłodzić w lodówce. Wiśnie w syropie można przechowywać w lodówce przez tydzień. Smacznego!!!
*autorka bloga Chocolate & Zucchini
** jesli nie uda wam się kupić migdałów bez skórki, migdały należy sparzyć, a następnie obrać
21 comments:
Niezwykle apetycznie wygląda ten deser i w porównaniu z panna cotta zdecydowanie lżejszy :) Twój deser niezwykle zyskał na urodzie dzięki wiśniom. Genialne połączenie!
Piekne zdjecia. Deser wyglada rewelacyjnie :) A ze lubie migdaly to na pewno by mi smakowal :)
przesliczne zdjecia i deser prewnie rownie smaczny!
Cudowne fotki!!!!!!!!!!! i apetycznie brzmiacy deserek :))
Ha! Doczekałam się go! Śliczny jest, Karolciu. Idealny wręcz! Na pewno kiedyś zrobię.
POzdrowienia ciepłe zasyłam :)
Prześliczne zdjęcia!
Deser musi smakować obłędnie :) Ależ bym zjadła, mniam:)
Widzę, że choć z deserem było trochę zachodu, wyszedł obłędnie!
Wygląda przepysznie! A te zdjęcia... super!:)
zdjęcia takie ,że aż dech w piersi zapierają
Karolcia pięknie u ciebie ,oj pięknie
Kolejne cudenko! Z wisniami musi faktycznie byc pyszne :) I fajnie masz sie z tym sklepikiem :)
PS. Bardzo podobaja mi sie te Twoje kolorowe lyzeczki :)
jak Ty o czyms piszesz
i jeszcze na dodatek pokazujesz takie piękne zdjęcia
to ja tylko potrafię się zachwycac
Jak wspaniale! W końcu przepis z agarem, nie bede musiala nic przeliczac i zastanawiac sie czy konsystencja wyjdzie odpowiednia, widzialam ten deser ostatnio na cinie i nabralam na niego ochoty. A tu taka niespodzianka, wygląda slicznie :)
Karolciu,
krem wygląda wspaniale.
Pozwoliłam sobie nominować Cię do Kreativ Blogger i Beautiful Blog Award
Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://www.glutenfreemuffin.com/2009/07/kreativ-blogger-i-beautiful-blog-award.html
Pozdrawiam!
absolutnie do zrobienia!
bardzo lubie blanc-mager :)
Co do cups to ja zawsze mam problem z masłem. I zawsze się zastanawiam, w jaki sposób się go w Stanach mierzy?
Gdyby się dało, chętnie bym Ci wysłała wiśni :-)
deser wygląda obłędnie :)
Szarlotku, Majko, Aniu, Gosiu, Majanko, Margot, Asiejko, Mietowko,
Dziękuję Wam za miłe słowa. Kochane jesteście :-)))
Aniu,
Jeszcze raz bardzo mocno Ci dziękuję za te składniki, bardzo ułatwiło mi to pracę, a i migdałów trochę zaoszczędziłam ;-) Ściskam mocno!!!
Agatko,
Dziekuję :-) Wiesz, ten deser wart był tego zachodu ;-)
Anonimowy,
Dziękuję :-)
Bea,
Czy to znaczy, że u Ciebie nie ma takich sklepików? Jeśli tak, to współczuję :-(
Czerwone łyżeczki mam tylko dwie, ale jak je jeszcze kiedyś gdzieś spotkam to Ci przyślę :-)
Aklat,
W takim razie bardzo się cieszę i obiecuję, że przepisów z agarem bedzie u mnie więcej ;-)
Fellunia,
Dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo mi miło :-))) Z największą przyjemnością przyłączę się do zabawy, ale chyba dopiero po weekendzie, bo wyjeżdzam. Pozdrawiam ciepło!!!
Anoushko,
Widzę, że deser jest Ci znany. A mogę być wścibska i zapytać gdzie jadlaś? ;-)
Lisko,
Masło w Stanach i w Kanadzie ma narysowaną na opakowaniu miarkę i tam jest już podzielone na cups i łyżki, ale cups możesz sobie łatwo przeliczyć na gramy na tej stronie:
http://www.traditionaloven.com/conversions_of_measures/butter_converter.html
Szkoda, że nie da wysłać się tych wiśni, ale dziękuję za propozycję ;-)
Niestety Karolciu, nie mam tu ani polskiego, ani zadnego innego 'wschodniego' sklepu :(
A lyzeczkami sie absolutnie nie klopocz kochana! ;)
Pozdrawiam serdecznie!
mialam Cie wlasnie spytac skad wzielas wisnie:)) ale widze juz odp;) krem cudny! uwielbiam polaczenie migdalow i wisni... :))
Korolciu, pierwszy raz jadłam go w Paryżu, jakieś wieki temu, na proszonej kolacji u znajomych :)
Kilka lat później okazało się, że moja przyszła teściowa też przyrządza ten deser, tylko niestety bez wiśni :(
Deserek pyszny!!! Dziękuję, że dzięki temu, że umieściłaś przepis mogłam go przygotować i... zjeść ze smakiem:) Pozdrawiam.
Post a Comment