Thursday 3 September 2009

Pistacjowe "finansjerki" z gruszkami

Finansjerki 5984 copy

Jakiś czas temu prezentowałam Wam przepis na tradycyjne francuskie financiers wypiekane z migdałów. Pytaliście mnie wtedy, czy do przygotowania ciastek można użyc także innych orzechów. Odpowiadałam, że owszem, ciastka powinny się udać, ale ponieważ sama nigdy ich z innymi orzechami nie piekłam, nie wiem jaki będzie ich smak. Korciło mnie wtedy bardzo żeby spróbować financiers z pistacjami w roli głównej. Miałam jednak problem ze znalezieniem niesolonych pistacji, toteż postanowiłam nie eksperymentować, a przynajmniej odłożyć eksperyment z pistacjami na później.

W ubiegły weekend w moje ręce trafiła książka Petit Larousse des Recettes aux Fruits du Verger z pięknymi fotografiami i wspaniałymi przepisami z udziałem rozmaitych owoców. Jednym z pierwszych przepisów, który przykuł moją uwagę były "finansjerki" z gruszką wykonane nie z migdałów, a właśnie z pistacji. Książka trafiła do koszyka, a kilka dni później, kiedy udało mi się znaleźć niesolone pistacje powstały jedne z najlepszych ciastek jakie kiedykolwiek jadłam.

Ciastka są chrupiące na zewnątrz, miękkie i wręcz ciągnące się wewnątrz. Ich intensywny maślano-pistacjowy smak (wydaje mi się, że maślany smak jest tu jeszcze bardziej intensywny niż w tradycyjnych financiers z migdałów), wspaniale komponuje się z soczystą gruszką. Czy są lepsze od tych z migdałami? Na to pytanie nie umiem chyba odpowiedzieć. Niektórym z Was pewnie będą smakowały bardziej, innym mniej, wszystko zależy od tego, co kto lubi. Dla mnie rewelacja!!!

Finansjerki 5988 copy

Jak już zapewne zauważyliscie, nie przepadam za bardzo słodkimi wypiekami, toteż w przepisie zredukowałam ilość cukru. Jesli ktoś woli słodsze ciastka, może zwiększyć jego ilość. Smacznego!!!

Pistacjowe finansjerki z gruszkami
Financiers poire et pistache

125 niesolonych, wyłuskanych pistaji
25 g mąki
20 g miodu
100 g cukru pudru
4 białka jaj
80 g masła
szczypta soli
1-2 gruszki
cukier puder do posypania

1. Gruszkę umyć, obrać, pokroić w plasterki.
2. Piekarnik rozgrzać do temperatury 180°C. Foremki* (użyłam foremek do kruchych babeczek) lekko natłuścić.
3. Masło rozpuścić, podgrzewać na małym ogniu do czasu, aż nabierze mocno orzechowego koloru i pojawią się w nim brązowe "okruszki". Pozostawić do przestygnięcia.
4. Pistacje zmielić. Do dużej miski przesiać mąkę i cukier puder. Dodać mielone pistacje, miód oraz szczyptę soli. Dokładnie wymieszać.
5. Mieszając stopniowo dodawać białka. Gdy powstanie jednolita masa, wlać przestudzone masło. Najlepiej zrobić to przez sitko. Dokładnie wymieszać na jednolitą masę.
6. Masę nałożyć do foremek. Na wierzchu, lekko dociskając poukładać plasterki gruszki.
7. Piec 15-20 minut (w zależnosci od wielkości foremek) lub do czasu, aż ciastka nabiorą rumianego koloru. Przed wyjęciem z foremek pozostawić do przestygnięcia.
8. Wystudzone finansjerki oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!!!

*tradycjne financiers wypieka się w malutkich prosstokątnych lub owalnych formach przypominających sztabki złota. Można także wykorzystać foremki do muffinów.

21 comments:

szarlotek said...

Wyglądają niesamowicie ! Samo połączenie na pierwszy rzut, wydaje się trochę dziwne, ale po zastanowieniu uważam, że to może być ciekawe doznanie....Och, wyjadłam pistacje i muszę odłożyć pieczenie na przyszły tydzień ...szkoda..Przepis notuję, bo bardzo mnie poruszył :)

abbra said...

Jak coś ma w sobie pistacje , to musi dobrze smakować ! I jeszcze do tego gruszki - poezja ! :)

Gosia said...

ciekawe polaczenie,ciasta na bazie pistacji nigdy nie jadlam ,zawsze ewentualnie z niewielkim ich dodatkiem,rozejrze sie i ewentualnie wtedy wyprobuje,bo wygladaja przepieknie!!!
Pozdrawiam :)

Bea said...

Te ksiazke chcialam przewertowac w ksiegarni, ale mi sie przed kontuzja nie udalo, dlatego kupilam tylko te 'warzywna', bo juz ja znalam. I co? I teraz bede chyba sie zastanawiac rowniez nad ta owocowa ;)
Zdjecia sa absolutnie cudne Karolciu! Jak zwykle :)

Mafilka said...

Karolciu, przekonałaś mnie Ty i Twoje przecudnej urody zdjęcia, że pistacje mogą byc dobre :-) I wiesz, ja chyba zrobię kiedyś te ciasteczka, tak w międzyczasie i jak zwykle dla sąsiadów ;)

Majana said...

Och, są przecudnej urody!
Nigdy nie jadłam finansjerek. Chętnie wprosiłabym się na jedną.. no.. może dwie ;))
Pozdrawiam :)

Paulina said...

no no, śliczniutkie :) mi pistacje się przejadły, ale babeczki wyglądają super!

Unknown said...

Gruszka i pistacja to wspaniały, smakowity duet. Koniecznie do wypróbowania :)

Edyta said...

Ja też mam problem ze znalezieniem niesolonych pistacji, a właściwie to jeszcze nigdy nie udało mi się ich kupić :(
Finansjerki ślicznie się prezentują w tych foremkach.

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

A wiesz, KArolciu, ze ostatnio też chciałam zrobić finansjerki z gruszkami? Ale w końcu padło na coś innego...:)

majka said...

Lubie pistacje wiec takie babeczki na pewno by mi smakowaly. W polaczeniu ze slodycza gruszek to dopiero musi byc pysznosc nad pysznosciami :)

fellunia said...

Uwielbiam finansjerki, tych też muszę spróbować, wyglądają prześlicznie a pistacje z gruszkami to dodatkowa rekomendacja. Zastanawiające, że i u Ciebie ciężko kupić niesolone pistacje.

asieja said...

pamiętam te Twoje cudne finansjerki z jagodami
za każdym razem gdy zerkałam na ten przepis to myślałam, że muszę je upiec
i upiekę!

zastanawiałam się ostatnio czy pistacje zawsze są solone.
tak słodko o nich piszesz, o tych pistacjowo gruszkowych..
że mam na nie ochotę. teraz, już :-)

Ewelina Majdak said...

Ten tego... i co ja mam napisać Karolinko? :)
Smaczny deser, piękne zdjęcia! Zawsze chce mi się do Ciebie wracać i wracać. Codziennie! Oglądać, patrzeć, smakować...
Buziaki i miłej niedzieli :****

Karolina Beaudet said...

Szarlotku,
Widziałam Twoją wersję, też wyglądają niesamowicie!!! Mam nadzieję, że smakowały?

Abbra,
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się z Tobą zgodzić ;-) Pistacje, to jest to!!! Pozdrawiam :-)

Gosiu,
W takim razie, bardzo Ci je polecam. A wiesz, że widziałam kiedyś wzmiankę o już gotowych zmielonych pistacjach na jakimś niemieckim blogu? Może i Tobie uda się takie dostać- byłyby wręcz idealnie do finansjerek.
Pozdrawiam cieplutko!!!

Beatko,
A ja te 'warzywa' też już mam, od wczoraj ;-) I podobają mi się równie bardzo co "owoce" :-))) I jak je kupisz, to myślę, że na pewno nie pożałujesz.
Buziaki :-***

Mafilko,
Dziekuję. Ale...czyżbyś nie przepadała za pistacjami?

Majanko,
A ja bym Cię chętnie takimi poczęstowała :-)
Pozdrawiam !!!

Paulinko,
Zawsze można upiec z migdałami ;-)

Anoushko,
:-)

Edysiu,
Wydaje mi się, że w Polsce niesolone pistacje można dostać na wagę w Kauflandzie.

Aniu,
Naprawdę? Domyślam się, że miały to być tradycyjne migdałowe financiers? Takie też bym chętnie zjadła, migdały + gruszki to jedno z moich ulubionych połączeń :-) Pozdrawiam i buziaki przesyłam :-***

Majeczko,
W takim razie bardzo Ci te financiers polecam :-)

Felluniu,
Z tymi pistacjami nie jest tak źle, bo w końcu znalazłam i już teraz wiem, gdzie kupić :-) Ale jest wiele innych produktów, ktorcyh tu niestety nie ma...

Asiejko,
Tamte były z porzeczkami ;-) Upiecz koniecznie, jestem pewna, że nie pożałujesz ;-) Pozdrawiam cieplutko!!!

Poleczko,
Dziękuję i cieszę się bardzo, że do mnie zaglądasz :-))) Buziaki :-***

Małgoś said...

Oczy z orbit mi wychodzą. Zresztą jak zwykle. :)
Dla mnie niesolone pistacje to jednak rarytas, na który na co dzień pozwolić sobie nie mogę. Dość oszczędnie ich używam, żeby te co mam dłużej cieszyły oko. :) Więc chociaż sobie popatrzę jak Ty Karolinko cudownościami nasz wirtualnie raczysz. :)

Asia said...

Witaj! postanowilam wyroznic Twojego bloga!:) Zapraszam na moja strone http://targowiskokalorii.blogspot.com/2009/09/wyroznienie.html
Pozdrawiam!:)

GastroMonia said...

Wyróżniłam Twój blog bo bardzo mi się podoba i uważam ze zasługuje na uznanie
http://gastromonia.blox.pl/2009/09/Dziekuje-I-przekazuje-dalej.html
Pozdrawiam serdecznie, GastroMonia

Bea said...

Wiesz, ogladalam te 'owoce' raz jeszcze wczoraj i nadal nie wiem, czy sie na nie zdecyduje... Niestety o wiele wiecej jest tam przepisow, ktorych raczej nie wykorzystam, musze wiec raz jeszcze sie zastanowic ;) Ale wiele z nich rzecz jasna baaardzo mi sie podoba :)

Pozdrawiam i zycze milego weekendu Karolciu! :)

Karolina Beaudet said...

Małgosiu,
Uwierz mi, że ja codziennie też takich pistacji nie jadam. Myślę jednak, że od czasu do czasu na wszystko można sobie pozwolić ;-) Zresztą, te niesolone pistacje, w porównaniu z innymi produktami, na szczęscie u mnie wcale takie drogie znowu nie są :-)

Buziaki przesyłam :-***

Asiu, Gastromonia
Dziękuję Wam serdecznie za wyróżnienia :-) Nawet nie wiecie, jak mi miło!!!

Beatko,
Jakbyś chciała kiedyś jakiś przepis z tych "owoców", to ja Ci chętnie zeskanuję :-)

Aha, Twoje czasopisma doszły :-))) Kochana jesteś. Dziękuję!!! Postaram się do Ciebie jutro maila napisać.
Buziaki :-*

Waniliowa Chmurka said...

Boziu! jakie pyszności!:DDD